• START
  • Aktualności
  • Artyści
  • Katalog
  • Koncerty
  • O Nas
  • Kontakt
  • English

Album

Folder / Hello EP

30 października 2010

Nasiono 25/2010

Kup CD przez bandcamp lub napisz do nas.

format: cd audio
okładka: koperta kartonowa
czas trwania: 17:00
 

~ Far Away 4:01
~ Please Stay 3:06
^ Signs of Numbness 2:45
~ Fractured 3:55
* Relived 3:13

 

 

Hello to epka zawierająca pięć utworów. Mini-album jest interesujący z co najmniej kilku względów.

Po pierwsze – stanowi rozliczenie z pewnym okresem w twórczości zespołu – po nagraniu materiału z Folderem pożegnał się perkusista Marcin Miśkiewicz, a jego miejsce zajął Wojtek Pietras.

Po drugie – mimo, że płyta jest krótka, zespół zdołał zaprezentować na niej dwa diametralnie odmienne oblicza. Pierwszy to klasyczny mainstreamowy indie-rock (trzy utwory zarejestrowane w studiu Velur). To jakby głos: stać nas na to, by podbić listę przebojów Trójki i Eski Rock. Piszemy hity od ręki.

Drugie oblicze Folderu wygląda zupełnie inaczej. Introwertyczne nagrania lo-fi, nagrane w domu letniskowym w Krępkowicach to jakby informacja: mamy gdzieś showbusiness, gramy freak folk – jak chcemy i gdzie chcemy. Na tych nagraniach na pierwszy plan wysuwa się magnetyczna Asia Kuźma (tu zresztą Folderowi najbliżej do Asi i Kotów – solowego przedsięwzięcia wokalistki).

Tytuł płyty brzmi “Hello”, jakby muzycy chcieli się nią przywitać, ale to może być złudne, bo prawda o Folderze może brzmieć zupełnie inaczej. To raczej innego rodzaju hello. Hello! To nie takie proste jak myślisz. Folder nie jest łatwym do zaszufladkowania zespołem indie. Najlepiej to widać na koncertach, na których muzycy dają upust swemu zamiłowaniu do improwiacji, a czasem milkną zostawiając pole do popisu Asi.

 

music & lyrics by folder:
Joanna Kuzma – voice, piano.
Jedrek Chrapek – bass.
Mariusz Kuzownik – guitar.
Marcin Miskiewicz – drums.

~ recorded, mixed, produced by Marcin „Kajtek” Makowiec at Velur Studio. Gdańsk 2010
^* recorded by Mariusz Kużownik at Krępkowice House 2010
* mixed by Karol Schwarz at DJK Gdańsk 2010
mastered by Iwo Olszewski at Panic Room Studio. Gdańsk 2010
art work: langfuhr&magenta

nasiono records 25/2010
www.nasiono.net/folder
www.folderband.pl

Asia i Koty EP

14 września 2010

Nasiono 24/2010

Premiera 14 X 2010

Kup CD przez bandcamp lub napisz do nas.

format: cd audio
okładka: koperta kartonowa
czas trwania: 12:50

1. Hazy Morning 3:56
2. Neurotic 3:10
3. Paralyzing 3:43
4. Somewhere More Like Summer 2:01

 

 

Debiutancki album potwierdza to, co było wiadome od dawna. Asia Kuźma to talent niezwykły, nieprzeciętny, najwyższej próby. A jeśli rzucić na szalę debiuty wielkich nadziei damskiej piosenki ostatnich lat, takich jak Monika Brodka, Ania Dąbrowska czy Alicja Janosz (kto ją jeszcze pamięta)… cóż, przepaść dzieli je wielka jak Grand Canyon.

Ostatnio tak szczerze, lekko, prawdziwie i ładnie śpiewały siostry Przybysz. Ale Asia i Koty to zupełnie inna przestrzeń. Zrzuciwszy bagaż gitar i łomotu perkusji zespołu Folder prezentuje niezwykle osobiste, emocjonalne i przejmujące piosenki. Trudno mówić o nastroju melancholijnym – tu melancholia wgniata w ziemię i wyciska łzy jak sok z cytryny.

Całość opiera się na brzmieniu gitary akustycznej i hipnotyzującym, paraliżującym wręcz głosie Asi. Czasem brzmi jak PJ Harvey, a potrafi też zabrzmieć jak PJ w duecie z Thomem Yorke. W utworze Paralyzing, słychać beaty Tomasza Maciątka z Break-In Project, które mogłyby pochodzić z płyty Eraser Yorke’a.

Niezależnie od tego czy AiK przypomina komuś tę czy inną artystkę, najważniejsze są emocje jakie wywołuje. Bez patosu, bez taniego sentymentalizmu. Kilka akordów na gitarze akustycznej i ten głos.

(bkoss)

 

music, lyrics: Joanna Kuźma
beats: Tomasz Maciątek (The Break-In Project)
recorded, mixed by Tomasz Maciątek at Studio im. Adama Mickiewicza, Warszawa 2010
mastered by Karol Schwarz at DJK, Gdańsk 2010

nasiono records 24/2010
Art work: langfuhrundmagenta2010
Contact: info@nasiono.net
www.nasiono.net/asiaikoty

Wydanie płyty było możliwe dzięki wsparciu:

Gdańsk 2016 ESK kandydat

za co bardzo dziękujemy.

 

 

 

RECENZJE

Ta krótka płyta to bez żadnych wątpliwości i bez najmniejszej przesady jeden z najciekawszych i najważniejszych debiutów na lokalnej scenie muzycznej ostatnich miesięcy. (…) Krótka, ale piękna. Poruszająco smutna, liryczna, bez ocierania się o ckliwość, bardzo tradycyjna, choć jednocześnie – na wskroś nowoczesna, jeśli chodzi o pomysły kompozytorskie i środki wyrazu. (…)
Przemysław Gulda, Gazeta Wyborcza Trójmiasto

Nasiono Sampler Vol. 1

4 kwietnia 2010

Nasiono 23/2010

 

1. Karol Schwarz All Stars – Looking for… 6:30
taken from ‘100 filmów’ CD (Salut, 2007)
www.nasiono.net/ksas
music: K. Schwarz, B. Kossakowski, S. Albrzykowski, J. Tomczak
myrics: K. Schwarz
recorded at Łosienice by Karol Schwarz. Autumn 2006 mixed at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz

2. Asia i Koty – Hazy Morning 3:55
previously unreleased
www.nasiono.net/asiaikoty
music, lyrics: Joanna Kuźma
recorded, mixed, mastered by Tomasz Maciątek at Studio im. Adama Mickiewicza, Warszawa 2010

3. Kiev Office – Zapomnij już teraz 3:06
taken from ‘Jest taka Opcja’ CD (Nasiono, 2009)
www.nasiono.net/kievoffice
music: M. Miegoń, J. Kucharska, K. Wroński
lyrics: Michał Miegoń
recorded at Long Train Studio by Eryk Szeffera, winter 2008 – spring 2009
produced by Eryk Szaffera

4. Datadisk – Aceton Girl 4:19
previously unreleased
www.nasiono.net/datadisk
music: Datadisk
taken from unreleased back issue „Dub Parts”
recorded, mixed, produced by Datadisk, 2004
mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2006

5. Borys Kossakowski – Waking Up 2:59
taken from ‘Sunday Tracks’ CD (Nasiono, 2009)
www.nasiono.net/borys
music: Borys Kossakowski
recorded by Cezary Joczyn, 2008-2009
mixed, produced by Borys Kossakowski
mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2009

6. Towary Zastępcze – Luna (Live at Radio Gdańsk) 5:29
previously unreleased
www.nasiono.net/towary
music: B. Kossakowski
lyrics: M. Piotrowski
recorded live at Radio Gdańsk, by Michał Mielnik, 13th June 2009
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz

7. Mirna Ray – Shvitayo 3:05
previously unreleased
www.nasiono.net/mirnaray
music:Bartłomiej Dzierbuń, Marcin Dzierbuń
lyrics: Bartłomiej Dzierbuń
recorded at Abondoned Children’s House, Clapham Junction, London by Dom Scholve’s Mobile Recordings. 2010
mixed, mastered at Glowb Recordings Studio by Blair Jollands. 2010
produced at 50 Winstanley Road, London by Mirna Ray. 2010

8. Folder – I Wish 3:51
taken from ‘Redlof’ CD (Nasiono, 2009)
www.nasiono.net/folder
music: J. Chrapek, M. Kużownik, M. Miśkiewicz, J. Kuźma
lyrics: J. Kuźma
recorded at Krępkowice House and DJK Gdańsk by Karol Schwarz, 2008
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2008

9. Szelest Spadających Papierków – Heino Live 8:16
previously unreleased
www.nasiono.net/szelest
music: S. Żamojda, S. Albrzykowski
recorded at Heineken Opener Festival, Gdynia by Karol Schwarz, 2009
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2010

10. Efektvol – Reducer 4:37
taken from ‘Local Satano Disco’ EP (Nasiono, 2007)
www.nasiono.net/efektvol

11. Bartłomiej Wołyniec – Hiper Sallad 2:23
taken from ‘Hypochondriac Queen’ EP (Nasiono, 2009)
www.nasiono.net/wolyniec
music, lyrics: Bartłomiej Wołyniec
recorded by Bartłomiej Wołyniec
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2009

12. Popsysze – Love in the Kitchen 3:28
previously unreleased
www.nasiono.net/popsysze
music: S. Draczyński, J. Marciszewski, J. Świątek
lyrics: J. Marciszewski
recorded at Brown Note by Popsysze & Adam Musiał. Winter-Spring 2010
mixed at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz

13. Prawatt – In Love With Hare 4:21
previously unreleased
www.nasiono.net/prawatt
music: K. Schwarz, S. Albrzykowski, K. Jastrzębski
recorded live at Łosienice by Karol Schwarz, 2007
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2007

14. Dub Zespół – Can I rence w tym? 5:43
taken from ‘Łosienice Maj ‘06’ CD (Nasiono, 2007)
www.nasiono.net/dubzespol
music: A. Tobolski, K. Schwarz, T. Żukowski
recorded live at Łosienice, Kaszuby, Poland by Karol Schwarz, 2006
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2006

15. Marla Cinger – Mózg 3:33
taken from ‘Congs’ CD (Ucho, 2010)
www.nasiono.net/marlacinger
music, lyrics: Joanna Kucharska
recorded, produced, mastered at Midrock studio, Gdynia by Adam Czajka, 2009

16. Towary Zastępcze – Skorpion (Live at Radio Gdańsk) 3:13
previously unreleased
www.nasiono.net/towary
music: B. Kossakowski, S. Draczyński, J. Marciszewski, J. Świątek
lyrics: M. Piotrowski
recorded live at Radio Gdańsk, by Michał Mielnik, 13th June 2009
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz

17. Szybkie Banany – Rodzina (Live) 2:51
taken from ‘Live 2006’ CD (Nasiono, 2007)
www.nasiono.net/szybkiebanany
music, lyrics: Jacek ‘Cent’ Tomczak
recorded live at Club Ucho, Gdynia by Karol Schwarz, 2006
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2006

18. Folder – Relived 3:17
previously unreleased
www.nasiono.net/folder
music: J. Chrapek, M. Kużownik, M. Miśkiewicz, J. Kuźma
lyrics: J. Kuźma
recorded at Krępkowice House by Marian Kużownik, 2010
and DJK Gdańsk by Karol Schwarz, 2010
mixed, produced, mastered at DJK, Gdańsk by Karol Schwarz, 2010

 

*
cena: 29zł (razem z przesyłką)
format: cd audio
okładka: koperta kartonowa
czas trwania: 74:30

PayPal — Płać wygodnie i bezpiecznie

PayPal — Płać wygodnie i bezpiecznie

 

Każda szanująca się wytwórnia muzyczna powinna wydawać własne składanki. Nadszedł czas, by kolektyw Nasiono Records dołączył do zacnego grona szanujących się wytwórni.

Twórcom pierwszego w historii nasionowego samplera przyświecała idea, by nagrania na nim zaprezentowane jak najlepiej oddawały to, co się dzieje na nasionowych koncertach. Dlatego duża część zamieszczonych na niej utworów stanowią wersje live, a spośród studyjnych wersji piosenek wybrano te, których brzmienie w miarę możliwości zbliżone jest do koncertowego.

Składanka nasionowa w sposób oczywisty potwierdza (co było wiadome od początku), że kolektyw ma w nosie podziały stylistyczne, szufladki i kategoryzację. Artyści Nasiona potrafią pisać piękne, nostalgiczne piosenki oraz rokendrolowe hity, potrafią z fantazją improwizować, składać elektroniczne bity, a gdy trzeba chętnie postawią solidną ścianę noise’u.

To swoista opowieść o tym jak wygląda (brzmi) kolektyw, dokąd zmierza i na czym opiera się jego funkcjonowanie. Cytując Towary Zastępcze: najważniejszy jest smutek wspólnego muzykowania.
(bkoss)

 

Cat. nr: 23/2010
Art work: langfuhrundmagenta2010
Compilation: Karol Schwarz

 

RECENZJE

Trójmiasto znów staje się stolicą polskiej alternatywy.Nasiono Sampler vol. 1

Wizytówka potencjału nasiono records – przedsięwzięcie, które ruszyło 10 lat temu, a od czterech lat przypuszcza niesłabnącą ofensywę wydawniczą. Ten okres podsumowuje kompilacja, która jest też raportem o kondycji trójmiejskiej sceny alternatywnej. Fundamentem jest eksperyment – od noise’u weteranów Szelestu Spadających Papierków po fortepianowy ambient. Nasiono ma też lżejszy staff, który poruszy zblazowaną młodzież – od odniesień do shoegazowego rocka po naturszczykowskich songwriterów, Asię i Koty oraz Bartłomieja Wołyńca. Dla mnie najciekawsi są Karol Schwarz All Stars penetrujący tradycje psychodelii. Całość złożona wedle zasady dla każdego coś dobrego.
Rafał Księżyk, Machina nr 2(59) – luty 2011

***

Nasiono – pomorski label bardziej undergroundowy niż chilijscy górnicy – wydało właśnie swój pierwszy sampler promocyjny. Rzecz jest niewątpliwie ciekawa a tym, co przesądza o powodzeniu całego projektu jest spektrum stylistyk jakie przewijają się pod banderą wytwórni Karola Schwarza. Oczywiście nie tylko przekrój, wiele z tych utworów obroniłoby się na osobnych wydawnictwach, jednak, wiadomo, samplery rządzą się innymi prawami – i tutaj, zdecydowanie brawa dla osoby odpowiedzialnej za selekcję. Sampler Nasiona rozpięty jest pomiędzy damskim singer-songwritingiem Asi i Kotów (premiera dziś) a industrialnymi poczynaniami Szelestu Spadających Papierków. Pomiędzy natknąć się można na baxterowski electro-pop Efektvolu, shoegaze/post-rock Mirna Ray, klasycyzujące wprawki Kossakowskiego a nawet na prymitywno-punkowe Szybkie Banany (ktoś tu ma poczucie humoru). Niezależnie od tego czy Schwarz w swoich artystycznych wyborach trafia w dziesiątkę czy wali gdzieś hen od tarczy, pomorska scena wariatów krzepnie i krzepi.
Jan Błaszczak, październik 2010, Porcys.com

***

„Nasiono Records – najbardziej undergroundowi w polskim podziemiu”. Albo wersja mniej oczywista „Zejdźcie z nami na dół po nasionka.”. Tak zupełnie na serio, to gdybyście nie wiedzieli to niejaki Karol Schwarz prowadzi super tajną wytwórnię Nasiono Records, co to o której mało kto wie, ale wszyscy ci którzy zakosztowali zdecydowanie nie żałują. Ten sampler, rzecz w dzisiejszych czasach niemal zupełnie z innego świata (niczym kaseta magnetofonowa), dumnie prezentuje zasoby wytwórni, zarówno jej największe „gwiazdy” jak KSAS, Prawatt czy Folder, jak również tych, których twórczość raczej nigdy nie ucieknie poza grono grupki wiernych znajomych. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie pełnoprawnych płyt niektórych prezentowanych tu wykonawców, ale dzięki zebraniu dosłownie skrawków twórczości każdego z artystów, muzycznie niekiedy z zupełnie różnych światów, wszystko trzyma dobry, równy poziom. Są smutne ballady (Folder „Relived”), jest szaleńczy, prymitywny punk-rock (Szybkie Banany „Rodzina (Live)”), co nieco z okolic elektroniki (Efektrovol „Reducer”), jak również s(z)tandardowe impro-nie-wiadomo-co reprezentowane m.in. przez Karol Schwarz All Stars czy Szelest Spadających Papierków. Nie powiedziałbym, że dla każdego coś miłego, jednak tym, którzy schodzili już choć raz po nasionka, zdecydowanie polecam.
Łukasz Halicki, poliszmnie

Borys Kossakowski / Sunday Tracks

7 marca 2010

PREMIERA: 15 listopada 2009
nasiono records 7/2009
artwork: Magda Danaj

Kup CD przez bandcamp lub napisz do nas.

 
format: cd-audio
okładka: digipack
czas trwania: 57:00
 

1. waking up 3:07
2. reminding yesterday 4:05
3. taking a bath 7:20
4. making kuskus 5:52
5. irritation 4:18
6. taking a break 1:34
7. arguing 4:26
8. loosing 6:45
9. meditation I 2:17
10. meditation II 4:42
11. chatting 5:16
12. watching 7:19

 

Sunday Tracks to muzyka użytkowa, będąca swoistym soundtrackiem do siódmego (lub jak wolą niektórzy – pierwszego) dnia tygodnia, niedzieli. Ułożone chronologicznie utwory opowiadają o wydarzeniach tak zwanego „dnia po”. Niekoniecznie miła pobudka, niekoniecznie miłe wspomnienia dnia wczorajszego, leniwa kąpiel, posiłek, irytacja, pustka, frustracja, kłótnia i wyciszenie.

Niezupełnie jest to muzyka tła czy tapeta dźwiękowa. Choć znajdują się na tej płycie utwory chill-outowe to nie stanowią kwintesencji albumu. Pojawiają się bynajmniej nie gwoli relaksacji, ale raczej w służbie pewnej fabuły; opowieści o niedzieli.

Konstrukcja albumu wykrystalizowała się w trakcie trzech niezależnych sesji nagraniowych, podczas których Borys Kossakowski rejestrował wolne improwizacje. Założeniem był brak założeń, nagrane utwory rozpoczynały się od pustki i ciszy, tak charakterystycznej dla owych niedziel, podczas których nie dzieje się nic.

Utwory zostały następnie poddane obróbce studyjnej, podczas której użyto efektów znanych z muzyki dub. W telegraficznym skrócie: Erik Satie spotyka Billa Laswella, Keith Jarret ucina pogawędkę z Adrianem Sherwoodem.

 

 

R E C E N Z J E

(…) Mam płytę, która nie dość , że wydana została w Polsce, to ma w sobie „to coś”, co sprawia, że słucham tego z niedowierzaniem. Daleki jestem od ocen czy to jest sztuka wysokich lotów czy tez nie, bowiem każde kolejne przesłuchanie budzi we mnie inne emocje. Jakie?
Raz chcę bić brawo za odwagę. Kiedy indziej zganić za pewna nonszalancję. Innego dnia słysze w „tym” muzykę do nieistniejącego filmu (bądź spektaklu) kiedy indziej zaś zadaję sobie pytanie: po co i dla kogo? (…)

Piotr Iwicki – Jazzgazeta

***

(…) Borys Kossakowski przypomina mi w tym dziele małego chłopca. Zafascynowany widokiem pianina brzdąc siada przy nim i nie mając żadnego pojęcia o harmonii i melodyce zaczyna grać. O dziwo, wychodzi mu to całkiem nieźle, a gnany chęcią ciągłego odkrywania od razu porzuca motywy, którymi się przed chwilą zachwycił, i szuka nowych. I nie zauważa nawet, kiedy gromadzi się wokół niego spora grupka zadziwionych słuchaczy.(…)
wearefrompoland

***

Ta płyta jest właśnie o tym – opowiada Kossakowski. – O tym, jak wygląda niedziela po długim, pracowitym tygodniu i jeszcze dłuższym, pełnym wrażeń weekendzie. To moment rozliczenia się z tygodniem. Ważny moment, który chciałem uchwycić swoją muzyką i opowiedzieć o nim na solowej płycie.
Przemysław Gulda, Gazeta Wyborcza

Karol Schwarz All Stars / Rozewie

8 października 2009

Nasiono 6/2009

Kup CD przez bandcamp lub napisz do nas.

format: cd-audio
okładka: digipack
czas trwania: 54:51
1. UFO intro 0:39
2. Ona 6:07
3. Submarine 6:04
4. Dolne Miasto 6:21
5. piano song 4:28
6. Krasnoludki 8:40
7. Ona cz.2 2:16
8. Trzymasz mnie & Zwierzyna 9:36
9. (o miłości) 1:11
10. UFO – widziałem coś, czego ludzie nie widzą 9:29

 

Sesja nagraniowa KSAS w Rozewiu bardziej przypominała wywoływanie duchów, niż klasyczną rejestrację dźwięków. Medium okazała się być Brenda Lee DVD , której postać fizyczna i eteryczna stanowiła epicentrum trzęsienia ziemi i kosmosu. Podczas tej celestialnej zawieruchy obudziły się duchy takich postaci, jak Witkacy, Father Yod z Yahowa13 , Bunuel i Dali.

KSAS pozostaje wierny metodzie: taking drugs to make music to take drugs to, spopularyzowanej w 1990 roku przez zespół Spacemen 3. Rozewie aż kipi od psychodelii wzniecanej przez upiorne wokalizy Brendy Lee DVD, jęczące gitary i bezlitosny generator znany już ze 100 filmów oraz płyt Szelestu Spadających Papierków i Prawatta. Przywołując ducha Witkacego, a przede wszystkim jego dzieła Narkotyki. Dusze niemyte KSAS wpisuje się w tradycję trójmiejskich zespołów, nawiązując w pewien sposób do twórczości Von Zeit i Apteki. Dusze, umysły i ciała członków zespołów wydają się być nękane czystym szaleństwem i wizjami wywołanymi przez wszystkie używki tego świata.

Rozewie to jednak album (auto)ironiczny i absurdalny. Surrealistyczny, a momentami wręcz dadaistycznie naiwny i nonsensowny. Zespół w ciągu zaledwie kilkudziesięciu minut potrafi zalecać się do ukochanej („Ona”), popłynąć okrętem podwodnym na podbój świata z buńczucznymi, rewolucyjnymi hasłami na ustach („Submarine”), przejść się po ulicach Dolnego Miasta na spotkanie kieszonkowców i alfonsów, zbierać po łąkach Krasnoludki i przeżyć lądowanie UFO. Jak cyklofrenik w fazie manii. Rozplecione zwoje mózgowe uczestników sesji ułożyły się w zdekonstruowane mandale, a kody DNA się pomieszały i zdegenerowały. KSAS w Rozewiu rozgniótł na kawałki i rzucił w morskie odmęty wszystko, co do tej pory wiedział o muzyce. Na płytę trafiło to, co morze wyniosło na brzeg.

Zespół dał się ponieść hippisowskiej spontaniczności znanej z płyt zespołu Yahowa 13, który w latach siedemdziesiątych nagrywał ekstremalnie psychodeliczne płyty bez żadnego przygotowania. Podobnie płyta Rozewie powstała w wyniku trzydniowej improwizacji. Tym razem Karol Schwarz obsługiwał głównie generator, który wydaje się żyć własnym życiem, wyje, popiskuje, charczy i ryczy, jakby szamotał się w gąszczu kabli. Szymon Albrzykowski zajął miejsce przy mikrofonie jako mistrz ceremonii, nawiązując w swych tekstach do totartowskich zlewów słownych. Borys Kossakowski wyciskał kwas z klawiszy i velvetowej gitary. Ich głowy rozkręciła i rozregulowała Brenda Lee DVD (wspomagana przez Esztera – oboje z zespołu Siupa ), której głos i laptop okazał się kluczową przyprawą dla dania, jakim jest płyta Rozewie.

 

Recorded LIVE at Rozewie, Kaczmar House by Karol.
Autumn 2008
Produced by Karol.

This time KSAS were: Borys Kossakowski, Szymon Albrzykowski, Karol Schwarz, Brenda Lee DVD, Eszter.

nasiono.net/ksas
myspace.com/karolschwarzallstars

 

 

RECENZJE I INNE

Nie słuchajcie tego przy swoich żonach, dziewczynach, kochankach, bo was rzucą biorąc za obłąkanych. (…) pierwsza połówka lawiruje pomiędzy mocarnym konkretem, a obciachem, zaś druga, niemalże niesłuchalna, odlatuje w rejony gdzie odsyłają tylko najsilniejsze używki. To nie pseudozabawy czy durnowata …stylizacja, lecz w 100% autentyczny trip, który wciąga, hipnotyzuje i pożera.
Ł. Halicki (Porcys).

* * *

(…) Spodziewam się, że nie jest zbyt trudno nagrać taką płytę i osobiście wątpię, aby zachybotał wam przed oczami las rąk potencjalnych wydawców, kiedy już wystartujecie z cd-rem, ale przynajmniej będziecie mogli być zadowoleni, że NAPRAWDĘ pierdolnęliście w kąt wszystko, o czym ludzie gadają i zrobiliście, na co mieliście ochotę. Właściwie nie ma tu nawet żadnej psychodelii czy transu, jest po prostu walenie wszystkiego na taśmę i jeśli już brać to za „strumień świadomości” to jednak raczej w stylu Lightning Bolt niż Virginii Wolf.
Filip Szałasek, Nowamuzyka.pl

* * *

Jako że All Stars pochodzą z Wybrzeża, pozwolę sobie przedstawić ich jako brakujące ogniwo między Panem Witkiem (tak, Gościem z Atlantydy), Apteką i Ścianką. Jakkolwiek karkołomnie brzmi takie zestawienie, proszę je odczytać jako wyszukany komplement. All Stars bezpretensjonalnie i z charakterem rozwijają wizję totalnego lo-fi. Totalnego, bo rzężące i chrypiące brzmienia wszelkiej maści łączą się tu z surową narracją. I nawet dramaturgia całości, choć trzyma w napięciu, potyka się i rwie, kumuluje siłę wyrazu. Mamy tu m.in. opowieści o UFO, krasnoludkach, wariacje Kanta, historię nieszczęśliwego zakochania i szamańskie pomruki. Muzyka gładko przechodzi od ryczącej space psychodelii przez uszkodzony ambient po futurystyczny electro noise. A czyni to na tyle dyskretnie, by nie zakłócić balansu tych minisłuchowisk. Dawno nie słyszałem tak zaskakującej i wciągającej polskiej płyty.
Rafał Księżyk, Machina listopad/2009

* * *

(…) Jeśli gdzieś tam na polskiej ziemi młodzi adepci tzw. „muzyki alternatywnej” zastanawiają się obecnie, co zrobić, by nie stanowić jedynie kalki zagranicznych rozwiązań, co zrobić, by za pomocą post-rockowej czy shoegazowej estetyki opowiedzieć coś ważnego o „tutaj i teraz”, zabrzmieć mocno, wiarygodnie, a nie jedynie popularyzować wśród ciemnego ludu dokonania Mogwai (który tak na marginesie jest już dość spopularyzowany), powinni potraktować „Rozewie” jako drogowskaz, zachętę do zaryzykowania, odważnego zerwania z nudną, irytującą manierą.
Piotr Szwed, Screenagers.pl

* * *

(…)Nowy album pogłębia jeszcze psychodeliczny wymiar muzyki zespołu, wciąż jednak podpierając się ironią. Szalenie surowe, obłędnie kwaśne dźwięki i mocno niekiedy kuriozalne słowa przetaczają się przez rezonujące nawałnice hałasu, toną w spogłosowanych przestrzeniach. Większość materiału wykreowana została za pomocą wspomnianego generatora, który tym razem zdominował album, usuwając w cień gitarę. „Płyta Rozewie różni się od poprzednich również tym, że bardzo mało tu grzebania i poprawiania w miksie. Podczas gdy na 100 filmach jeszcze były jakieś dogrywki, to na Rozewiu jest czysty rozewski sound” (…)
Łukasz Iwasiński – LAIF wrzesień 2009

* * *

(…) o ile pierwsze sześć utworów można potraktować jako słodziutką zabawę i eksperyment, to w dalszej części albumu “dusze, umysły i ciała członków zespołów wydają się być nękane czystym szaleństwem i wizjami wywołanymi przez wszystkie używki tego świata”. Piosenkowość znika, a stery przejmuje surrealistyczna jazda jakiej zwykli ludzie nie widzą. Maksymalnie chaotycznie, maksymalnie narkotycznie, maksymalnie bez ładu i składu. Także można marudzić, że końcówka to już krańcowe stany świadomości, że odlot w nieziemskie rejony i znikoma wartość dla ludzkości, ale przecież nie o to tu chodzi. Liczy się klimat, atmo i sfera oraz totalnie zluzowane podejście do procesu nagrywania. Z tych trzech dni udało się Karolom wycisnąć zaskakująco sporo dobrej muzyki i niewiele mniej tej niezbyt udanej. Ogólny rachunek jest więc na plus, a cała idea i klimat dodatkowo podbijają końcową notę. Szkoda, że ludzkość tego nie zrozumie. Pozdrawiamy ludzkość.
Łukasz Halicki, Poliszmnie

* * *

(…) Pięcioro muzyków, reprezentujących różne pokolenia i różne muzyczne parafie, zabalowało bezkompromisowo w studiu na rzeczonym, tytułowym Rozewiu, a ubocznym produktem tej trzydniówki jest jedna z najdziwniejszych płyt w historii wybrzeżowej muzyki. Krążek narkotyczny dosłownie i w przenośni, prawdziwa huśtawka nastrojów i stylistyk. Warto wybrać się na tę niebezpieczną wycieczkę.(…)
Tomasz Rozwadowski, Dziennik Bałtycki

* * *

Karol Schwarz All Stars – Rozewie
czyli o urodzonych 25 lat za późno.
Nie chciałem pisać i zachowałbym milczenie gdyby Karol wręcz nie zagroził mi zerwaniem
przyjaźni 🙂 Ponieważ tego bym nie zniósł postanowiłem zasłużyć sobie na potępienie pisząc a nie
chowając głowę w piasek. Przedstawiony mi materiał pochodzi z sesji, która jak sądzę miała
przebieg bogaty w wydarzenia i rozrywkowy. I to jest pierwszy przyczynek do pewnej teorii, którą
rozwinę później. Mam uczucie niedosytu, braku idei przewodniej, braku koncepcji – nie ma w tym
materiale widocznego kierunku, w którym zmierzaliby muzycy, brak wybijającego się
instrumentalisty, którego zapamiętać warto. Wszystko jest przypadkowe i poklejone – taki hmmm…
patchwork. Zamiast synergii znoszenie potencjałów.
Pozwoliłem sobie na świętokradczy zabieg ponazywania kawałków po swojemu co ułatwi mi ich
rozpoznawanie i da pewne pojęcie o moich wrażeniach. A zatem do rzeczy:
1. Ufologiczne parlando – „..właściwie coś przeleciało, maksymalnie nie dając dźwięku…”
2. Melorecytacja impotenta – człowieku, weź się w garść, wybiel te zęby i naprzód! A nie użalaj się
nad sobą przy akompaniamencie bzyczenia Kraftwerk ze zrypanego winylu. Zdecydowanie słaby
kawałek – wleciał jednym uchem wyleciał drugim.
3. Popłuczyny po Aptece – no tak, to jasne. Ten kierunek spenetrował Kodym z kolejnymi składami
25 lat temu. Możecie dopisać się do fioletowego plakatu, wiecie którego prawda? Słowo daję strata
czasu i energii.
4. Dolne miasto – O! Ten numer zdecydowanie wybija się ponad wszechobecną przeciętność. Ale
litości, nie używajcie wyrazów „kalkuluje” i „bynajmniej” bo aż zęby bolą (tych kolokwializmów
nie usprawiedliwia nawet kontekst!), instrumentalnie nawet się rozwija i wreszcie coś się dzieje.
Dla mnie numer jeden choć nadal obowiązuje zarzut z poprzedniego kawałka. (Posłuchałem na
słuchawkach jeszcze raz. Na tle reszty to jestem w siódmym niebie.)
5. Nokturn na zjeździe – to nie ulega wątpliwości ?
6. Krasno-bzz, bzz, chrum, bzz – umca, bzz, chrum. Krasnoludki są tak dziwaczne, że raz są
smaczne a raz niesmaczne. I kto je lubi to wie – by miały skutek, rzadko się je je. Bzz, bzz. I w
ogóle o co kaman – Pink Floyd w Rozewiu? (tfu, Pompejach!)
7. Dalsze przygody nieudacznika? – bez historii. Ładna gitara na końcu. Naprawdę.
8. Ślepy o kolorach – nie dałem rady. Sorka.
9. Pełna jazda – coda do nr.1 ? Ekhm… tego, no i w ogóle kocham te dźwięki.
10. Agonia – co, rozlaliście coś na mikser? Zapętlił się czy jak? A może, skoro to Rozewie, to było
za niskie napięcie w sieci? Bo coś wyraźnie nie chce zaskoczyć…
Nic nie chce zaskoczyć, bo albo to jest już tak wysoki lot, że nie nadążam albo jestem za stary albo
jest zwyczajnie do bani. Schowam płytę do archiwum i pewno nieprędko ją stamtąd wyciągnę.
Pozostanie trauma 🙂
Można wszystko. Można Einstuerzende Neubauten, można grać na pile albo karoserii od Fiata 126p
– tylko kto ma tego słuchać? Tak sami dla siebie?
W takim razie nie prezentujcie tego publicznie. Schowajcie głęboko i weźcie się za coś nowego,
ok?
Wasz –
Wojciech Hinz. (2009)
https://nasiono.net/wojtek-hinz-recenzje-zebrane/

Kiev Office / Jest taka opcja

28 sierpnia 2009


Nasiono 5/2009


Kup CD przez bandcamp lub napisz do nas.
 
format: cd-audio
okładka: digipack
czas trwania: 34:16

 

1 Wasz Mały Landszafcik (0.38)
2 Zapomnij Już Teraz (3.04)
3 Dance Through The End Of Night (3.34)
4 Opony (3.10)
5 Syndrom (3.54)
6 Autobusy z Plasteliny (3.42)
7 Borygo (2.45)
8 Telewizja (1.52)
9 Strach (4.23)
10 Płoty (7.10)

 

Trójmiasto czekało na kogoś takiego jak Goran. Już dawno na scenie alternatywnej nie pojawiła się tak wyrazista i zdecydowana postać. Zdecydowana, by szukać, bo Kiev Office przed nagraniem „Takiej opcji” zmieniał style muzyczne i skład w poszukiwaniu właściwej receptury. Na swym długogrającym debiucie Goran sięga więc po najlepsze wspomnienia polskiej nowej fali, zgłaszając swą kandydaturę na następcę Ciechowskiego czy Janerki.

Kiev Office zapuszcza się w zadymione miasto, biegając od knajpy do knajpy, krzycząc i paląc opony. Pije płyn borygo i pluje na telewizory mrugające w oknach wystawowych. Goran jako jeden z niewielu wokalistów sceny indie ma coś do powiedzenia i operuje własnym językiem. W tekstach pełnych abstrakcyjnych zwrotów akcji czasem puszcza do nas oko, a czasem wściekle atakuje, atakuje, atakuje. Warto posłuchać zarówno Gorana, jak i towarzyszącego mu głosu damskiego.

„Jest taka opcja” to album, na którym popowe piosenki otrzymały brzmienia Joy Division, a zimna fala została przeżeniona archaiczną elektroniką z czasów „Das Model” tudzież przestrzenną partią trąbki. Gdzieś tam pojawiają się echa Placebo, wczesnego Myslovitz, Stone Roses czy The Stooges. Dla Gorana studio nagraniowe bynajmniej nie jest jedynym miejscem, gdzie można nagrywać płyty. Kiev Office lubi na przykład nagrywać perkusję na korytarzu.

Dziesięć piosenek. Jest taka opcja, że się spodobają. Jest taka opcja, że to pierwszy krok w długą podróż. Asfalt gładszy już nie będzie, więc jedź przed siebie.

 

Nagranie: Eryk Szeffera, Long Train Studio zima 2008-wiosna 2009
Produkcja: Eryk Szeffera
Kiev Office : Michał Miegoń, Joanna Kucharska, Krzysztof Wroński

Michał Miegoń – głos, gitara, gitara basowa, perkusja, synth.
Joanna Kucharska – gitara basowa, głos.
Krzysztof Wroński – perkusja.
kiev office 'jest taka opcja’ okładka
teksty: Michał Miegoń, za wyjątkiem 'Strach’ – Joanna Kucharska

muzyka:
Miegoń (3, 5, 7, 8)
Miegoń, Kucharska, Wroński (1, 2, 4, 6, 10)
Kucharska (9)

gościnnie: Darek Gańko – trąbka w utworze 'Autobusy z Plasteliny’

Thanks to : You Know Who You Are!

nasiono.net/kievoffice
myspace.com/kievoffice

 

RECENZJE

 

Perkusję nagrywali na korytarzu, a dźwięki gitar przepuszczali przez tzw. centralę, czyli największy bęben. Wszystko po to, żeby uzyskać brzmienie bliskie temu, jakie miały zespoły z lat 80-tych.

Jesień na rodzimej scenie alternatywnej zapowiada się bardzo gorąco: nowe płyty zapowiada prawie każdy z uznanych już zespołów i większość obiecujących debiutantów. Początkiem tej istnej lawiny jest najnowsze wydawnictwo w katalogu trójmiejskiej wytwórni Nasiono Records – debiutancka płyta gdyńskiej grupy Kiev Office, zatytułowana „Jest taka opcja”. To dziesięć nagrań, w których łączy się to, co najlepsze we współczesnym indie rocku z zaskakująco licznymi odniesieniami do klasyki sceny alternatywnej z lat 80-tych.

– Bardzo nam zależało na tym, żeby nawiązać właśnie do tamtej muzyki – opowiada lider grupy, Michał Miegoń. – Podczas nagrań wykorzystywaliśmy różne nietypowe pomysły, próbując osiągnąć brzmienie naszych ukochanych zespołów z tamtych czasów. Zdarzyło nam się nawet wystawić perkusję na korytarz, żeby brzmiała tak, jak na płytach Joy Division. To zresztą nie koniec zaskakujących pomysłów, nie zdradzając zbyt wiele sekretów, powiem tylko, że w jednym z utworów pojawia się solówka zagrana na kartce papieru, a w innym na trąbce gra Dariusz Gańko, muzyk, który na co dzień jest gitarzystą w zespole grunge’owym.

W niektórych utworach pojawiają się nawet dosłowne cytaty z klasyki muzycznej alternatywy – choćby z kanonicznego utworu „Das Model” niemieckiej formacji elektronicznej Kraftwerk.

– Rzeczywiście, chcieliśmy w ten sposób oddać hołd temu zespołowi – przyznaje Miegoń, – Obok formacji gitarowych, słuchamy też dużo klasycznej elektroniki.

Płyta Kiev Office powstawała od października 2008 r. do lutego 2009 r. Trójka muzyków, tworzących grupę (obok Miegonia, w składzie zespołu znaleźli się jeszcze: basistka Joanna Kucharska i perkusista Krzysztof Wroński), zaszyła się w tym czasie w sopockim studiu Long Train, gdzie pracowała pod okiem realizatora Eryka Szeffera.

– Kiedy zaczynaliśmy nagrywać mieliśmy już gotowych część utworów – opowiada Miegoń, – ale niektóre powstawały na gorąco, w studiu. Woleliśmy zarejestrować najnowszy materiał, niż starsze kompozycje. Od razu przyjęliśmy zasadę, że nie będziemy ponownie nagrywać piosenek, które wcześniej trafiły na naszą epkę, albo pojawiły się w internecie. Wyjątkiem jest utwór „Dance Through The End Of Night”, zresztą jedyny na płycie zaśpiewany po angielsku. To jedna z naszych najstarszych piosenek, powstała jeszcze w czasach, gdy Kiev Office był moim jednoosobowym projektem i nagrana została wówczas w bardzo „skomputeryzowanej” wersji, która dziś bardzo mi się nie podoba. Chcieliśmy więc przełożyć ją na dzisiejsze brzmienie grupy. Podczas sesji nagraliśmy w sumie piętnaście utworów, ale na płytę ostatecznie weszło tylko dziesięć z nich. Uznaliśmy, że pozostałe nie do końca pasują stylistycznie i pod względem klimatu do reszty. Pewnie wydamy je na epce, może jeszcze w tym roku.

Płyta ma oficjalną premierę w piątek 28 sierpnia. Zespół przygotował w tym dniu dla swoich fanów prezent w postaci koncertu promującego najnowszy album, który odbędzie się w gdyńskim klubie Ucho. Nie dość, że piosenki, które się na nim znalazły zabrzmią ze sceny, samą płytę będzie można kupić po promocyjnej cenie. Na stoisku wytwórni Nasiono Records będą także dostępne inne pozycje z jej coraz obszerniejszego katalogu. Potem płytę będzie można nabyć w wybranych sklepach płytowych na terenie całego kraju.

Koncert będzie pierwszym przystankiem na trasie, którą zespół właśnie rozpoczyna. Odwiedzi w jej trakcie aż trzynaście polskich miast, występując m.in. w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu. Na większości koncertów grupie Kiev Office towarzyszyć będą muzycy młodej trójmiejskiej formacji C4030.
Przemysław Gulda: Gazeta Wyborcza Trójmiasto

 

* * *

(…)- Z reguły lubimy wyzwania. I z reguły udaje nam się nim sprostać – mówi Michał „Goran” W. Miegoń, wokalista Kiev Office. Po wydaniu ich debiutanckiego albumu można śmiało stwierdzić, że nie tylko lubią, ale też wyzwania wcielają w życie, doprawiając je swoim brudnym, post-punkowym stylem. Kiev Office to kapela, która wychodzi naprzeciw wszelkim muzycznym schematom tworząc wielowątkowe utwory pełne pozorów – pozornie panuje tu muzyczny chaos atakujący bębenki słuchacza, pozornie wokal Miegonia jest obdarty z emocji, wręcz wulgarny.
(…)
Od instrumentalnego „Waszego Małego Landszafciku” i spokojnego „Dance through the end of night” po monotoniczną „Telewizję”, aż do ukoronowania płyty – siedmiominutowych „Płotów” progresywne indie przeplata się z prog-rockiem i yassem wyciągając rękę do post-punka i shoegazingu.(…)

wiadomosci24.pl

 

* * *

(…) Słuchając “Jest taka opcja” ma się wrażenie układania się muzycznych puzzli. Album otwiera instrumentalny “Wasz Mały Landszafcik”, tylko po to, aby niewinne pobrzdękiwanie przeszło w “Zapomnij już teraz”, gdzie zadziorność Dezertera łączy się z tanecznym rytmem, modnym ostatnimi czasy w gitarowej muzyce. Stylistyczną żonglerkę kontynuuje “Dance Through The End Of Night”, w którym panuje duszny klimat, a perkusja swoją surowością przypomina Joy Division. Są też całkiem udane brzmieniowe eksperymenty, jak syntezatorowa “Telewizja”.(…)
Krzysztof Kowalczyk, uwolnijmuzyke.pl

 

* * *

(…)Jest taka opcja to fajna rozrywkowa płyta. Jest tu trochę melodii, hałasu, zabawne teksty, sporo naturalnego wdzięku i radości grania. Wady? Brzmienie nie zawsze jest w stanie podołać mnogości ścieżek instrumentów, przez co lubi się zlewać. Płyta trwa za krótko i nie jest piosenkowym killerem, na co mocno liczyłem. Ale jak napisałem na początku: po zsumowaniu słupków Kiev Office są nad kreską.
wearefrompoland.blogspot.com

Szelest Spadających Papierków / L.IVE PLAMA

4 czerwca 2009

Nasiono 4/2009

02 12:24
15 7:51
23 12:26
35 14:15
49 8:15

total time: 55:10

ściągnij całą płytę (mp3, 320kbs)

 

Nigdy nie byłem wielkim fanem Szelestu. Ponadto idąc na ten koncert spodziewałem się, że będą to kolejne odgrzewane kotlety, kolejny niepotrzebny komback, bardziej okazja do spotkania starych znajomych niż usłyszenia ciekawej muzyki.
I tak poniekąd było: przyjaciele, wesoła atmosfera, uśmiechy, poklepywanie po plecach… jednak to co na scenie zaprezentował duet O. i S. czyli OeS, to nie było jakieś tam rzeźbienie w gównie, którym zalewają nas laptopowcy z lewa i prawa. To był prawdziwy i dojarzały Noise nRoll! Bardzo skupiony, konkretny strumień decybeli, czule tępiący zmysły. Bezlitosny soniczny wiatr co chwilę zmieniający kierunek dogonił nawet tego biednego psa, którego nikczemy właściciel zapewne siłą przyprowadził na ten muzyczny armageddon.

Samo nagranie z koncertu również świetnie smakuje. Nie dość , że dobra pamiątka, to słuchając często, można odnaleźć więcej muzycznych jagód w tym na pozór rozbabaranym cieście. I potwierdzają to zarówno fani Noisu jak i Ennio Morricone. 'L.ive Plama’ śmiało więc można polecić wszystkim, a początkującym fanom muzycznej destrukcji w szczególności.

DJK

Performers:

S-generator
O-gameboys
K-mp3 player

Recorded and mixed live by Karol Schwarz
Gdańsk, Plama, 2008-11-21

Towary Zastępcze / Dolne Miasto OST

8 maja 2009

Nasiono 3/2009

Kup CD przez bandcamp lub napisz do nas.

 

Dziwny wypadek
To
Płaszcz
Dziewczyna z Hotelu Grand
Skorpion
Zamknąć za sobą drzwi
Ścigany przez samego siebie
Smutne miasteczko
Brudna robota
Mężczyzna w pustym mieszkaniu
Dolne Miasto
… (bonus track zawierający fragmenty dialogów z serialu 07 zgłoś się)
Modelka (utwór dodatkowy, dostępny tylko w internecie – cover Das Model zespołu Kraftwerk)

 

czas trwania: 70:22

*

 

To miała być prosta historia, ale potem ktoś zabił Laurę i wszystko się skomplikowało. Słowo stało się martwym ciałem. Już w pierwszym ujęciu pojawia się piękna, ale martwa kobieta, odnaleziona na brzegu portowego kanału – pomiędzy lądem i wodą, pomiędzy życiem i śmiercią. Historia opowiadana na płycie trzema głosami jest historią poszukiwania – tożsamości ofiary, motywów zabójstwa, wreszcie – samego mordercy…

Pozostały ślady: drobne, dwuznaczne, podobne do innych.

Kto będzie wystarczająco uważny i wytęży wzrok tam, gdzie tropy łączą się ze sobą, a ślady prowadzą do siebie nawzajem – ten odnajdzie dodatkowy, 13. utwór, niedostępny na płycie.

Wydaniu płyty towarzyszy uruchomienie specjalnego serwisu www z filmami wideo w tzw. systemie hypervideo (w którym kolejność scen wybierana jest przez widza), sekretnymi stronami i konkursem (już rozwiązanym). Album został wydany w postaci ręcznie wykonanej teczki w 997 egzemplarzach – zobacz

Album można ściągnąć za darmo ze strony zespołu towary.art.pl po podaniu odpowiedzi na trzy pytania związane z filmami wideo lub kupić.

 

W nagraniach udział wzięli:

Piotr Czerski – teksty, głos
Sławek Draczyński – gitara basowa
Borys Kossakowski – instrumenty klawiszowe, saksofon, teksty, głos
Jarek Marciszewski – gitara
Michał Piotrowski – teksty, głos
Kuba Świątek – perkusja

Irek Wojtczak – saksofon (gościnnie, #11)

Marcin Makowiec – realizacja
Marek Wisiński – współpraca realizatorska
Piotr Pawlak – mastering

Nagrania zrealizowano w studio Radia Gdańsk oraz Velur Studio.

 

Towary Zastępcze to pochodzący z Gdańska zespół, w skład, którego wchodzą: Piotr Czerski, Sławek Draczyński, Borys Kossakowski, Jarek Marciszewski, Michał Piotrowski i Jakub Świątek.

Pierwszy album zespołu – wydany w roku 2006, a zatytułowany „Ciche dni” – był konsekwentną realizacją idei eksploatowania specyficznej poetyckiej konwencji. Różnorodnej gatunkowo, ale jednostajnie melancholijnej muzyce towarzyszyły depresyjne teksty, dotyczące wyłącznie uczuć w stadiach terminalnych i wykorzystujące wyświechtane od nadużywania rekwizyty.

Nowy album – „Dole Miasto OST” – to zabawa konwencją posunięta jeszcze dalej: klasyczna historia rodem z kryminałów noir staje się podbudową pod kolejne warstwy fabularne: to, co wymyślone, staje się niby-prawdziwe; to, co niby-prawdziwe okazuje się istnieć w świecie realnym; to, co istnieje w świecie realnym prowadzi wprost do tego, co wymyślone. W „Dolnym Mieście” Philip Marlowe spotyka Sławomira Borewicza – a po wnikliwym śledztwie udaje im się ustalić, że najprawdopodobniej są jedynie postaciami z telewizyjnego serialu, oglądanego przez bohaterów telewizyjnego serialu „Lost”.

nasiono.net/towary
towary.art.pl

Bartłomiej Wołyniec / Hypochondriac Queen EP

4 lutego 2009

Nasiono 2/2009

Hiper sallad 2:26
Another One 3:23
The Place 3:23
Pulse 4:28

ściągnij [mp3, stereo, 320kbps]

 

Bartek Wołyniec realizuję ideę one-man-band. Komponuje, pisze teksty, a później śpiewa akompaniując sobie na gitarze akustycznej i elektrycznej. Jego głos rzuca na kolana. Nie każdemu się spodoba wysoki tenor przechodzący w falset, ale ładunek emocji zawarty w tych piosenkach poraża jak prąd o wysokim napięciu. Przypomina nieco wokal Jeffa Buckleya czy Jona Birgissona (Sigur Ros), a jeśli chodzi o interpretacje, nie ustępuje Anthony’emu Hegarty.

Wołyniec zachwyca niezwykłą muzykalnością. Proste piosenki aranżuje wielowątkowo i z wyobraźnią przestrzenną. Epka „Hypochondriac Queen” plasuje się gdzieś między post-rockiem a miejskim folkiem. Właśnie – Hypochondriac Queen – mimo że piosenki Wołyńca pisane są zupełnie serio, to tytuły zdradzają, że artysta ma dystans i poczucie humoru. Weźmy choćby otwierający utwór „Hiper salad” wyraźnie kpiący z „Hyperballad” Bjork.

Bartłomiej ma osiemnaście lat (!) i słychać, że nie do końca jeszcze zdecydował co i jak właściwie chciałby grać. Krótka epka zawiera cztery utwory, z czego w zasadzie trzy brzmią jak szkice, a tylko „Pulse” jest rasowym numerem, od początku do końca. Ale jeśli tak mają brzmieć szkice do piosenek, to naprawdę trudno się doczekać ich wersji ostatecznej.asd

 

muzyka, słowa, instrumenty, śpiew, nagranie: Bartłomiej Wołyniec
gościnnie w utworze 'Pulse’ zaśpiewała Asia Kuźma
miks, produkcja: Karol Schwarz, DJK, Gdańsk
okładka: Joanna Rusinek

 

R E C E N Z J E

„(…) Do umiłowania The Place wystarczy pierwsze dwadzieścia sekund. Kapitalna solówka! I głos Bartka, którego wreszcie mogę słuchać z przyjemnością. A to dlatego, że czasami usuwa się na dalsze tło, robi za chórki i kreuje niesamowite pejzaże. Gdy wraca na pierwszy plan oczami wyobraźni widzę meczącą krowę Milkę. Z The Place w niezauważony sposób łączy się Pulse. I mamy przyjemność obcować przez cztery i pół minuty niemal z doskonałością. To zaginiony utwór Sigur Rós z ich najlepszych czasów. Gdy słyszę jak Bartłomiej skowycze Scare, I’m scared, dostaję dreszczy. Nieziemski utwór, który powoduje, że muszę odszczekać wcześniejsze słowa dotyczące możliwości wokalnych artysty.

Zjawiskowa EP-ka. Bez dwóch zdań. Osobiście nie przypadła mi do gustu maniera wokalna artysty, ale to wyłącznie mój problem. Zapewne większość po pobraniu płytki ze strony wytwórni, słuchając w skupieniu, uzna głos za duży walor tego wydawnictwa… Arrrghhh! Idę zjeść trującego grzyba”
wearefrompoland.blogspot.com

* * *

(…)Songwriter to termin mocno ostatnimi czasy wyświechtany, ale w tym wypadku używając go, czuję się w pełni usprawiedliwiony. Tak się składa, że Bartłomiej Wołyniec w pełni zasługuje na to miano. Sam komponuje swoje piosenki, sam pisze do nich teksty i w końcu sam je wykonuje na żywo. I słowo “sam” oznacza, że praktycznie każdy etap powstawania jego twórczości odbywa się wyłącznie przy jego udziale. Niezwykły głos to jego wizytówka. Zdaje się, że na palcach jednej ręki można policzyć wokalistów i wokalistki, którzy na naszym rodzimym podwórku potrafią sprawnie posługiwać się falsetem. Jednych używanie czwartej oktawy bardzo denerwuje, innych zachwyca. Ja zdecydowanie opowiadam się po stronie tych drugich. (…)
Krzysztof Kowalczyk – uwolnijmuzyke.pl – całość pod tym linkiem

Folder / Red Lof

8 stycznia 2009

Nasiono 1/2009

chemo 3:47
hoarfrost 5:26
airglow 3:43
joy 2:48
I wish 3:56
nothing 3:45
live in the arteries 4:18
quick silver 4:01

*
format: cd-audio
okładka: digipack
czas trwania: 31:45




cena: 39,99 zł (+ 7 zł koszty przesyłki – TYLKO NA TERENIE POLSKI)




cena: 9,99 € (+ 5 € koszty przesyłki – poza granicami Polski)

 

Pierwsze skojarzenie – muzyka melancholijna. Z jednej strony gitarowe piosenki z klasycznym układem zwrotka-refren, z drugiej dziwny trans i monotonność, która wciąga jak szara jesienna pogoda. Zespół na pierwszy rzut oka pozostaje w cieniu wokalistki Asi Kuźmy, której miękki, ale odległy, nieco autystyczny wokal nadaje ton tej płycie. Kojarzyć się może z niektórymi dokonaniami PJ Harvey (Stories from the city…).

Po kilku przesłuchaniach okazuje się, że sekcja rytmiczna pracuje w Folderze jak dobry silnik. Jej gra przypomina nieco Interpol czy Joy Division, oszczędna, zimnofalowo, chropowato. Trochę jakby się jechało pociągiem relacji Gdynia – Hel w połowie listopada. To co się może podobać to brak patosu, który tak drażni w Muse czy Coldplay.

Folder tylko na pozór gra muzykę dość ciepłą i przyjazną. Są ładne melodie, są ciepłe harmonie. Kolejne numery wydają się jednak niebezpiecznie podobne do siebie. To efekt oddalenia, zarówno muzycznego (dużo pogłosów), jak i emocjonalnego. Jak powtarzające się obrazy za oknem pociągu. Jednych będzie nudzić, innych wessie niczym trzęsawisko.

 

muzyka i słowa: zespół folder: joanna kuzma-głos..mariusz kuzownik-gitara..jedrek chrapek-bass..marcin miskiewicz-perkusja.

gość:karol schwarz-gitara.

nagrywane i miksowane w Krępkowicach oraz w DJK Gdańsk przez karola schwarz.

okładka: Łukasz Pawlak REQUIEM
zdjęcie zespołu: Przemysław Małkowski Blow&Flow Agency

nasiono.net/folder
myspace.com/foldertheband

 

R E C E N Z J E

(…) Folder gra to, do czego przygotował nas na Inside: muzykę ponurą, dostojną, momentami przeraźliwie smutną. Na czoło wybija się niesamowity głos Asi, przepełniony dojmującym smutkiem, a jednocześnie tak obojętny i czysty. Album rozpoczyna Chemo – utwór, który najmocniej zapada w pamięć, może dlatego, że jest to pierwszy kontakt z potężnym przestrzennym brzmieniem serwowanym przez Karola Schwarza. Głęboki sfuzzowany bas, motoryczna praca perkusji, opływające ten szkielet eteryczne partie gitar i otulony pogłosami wokal. Robi wrażenie i momentalnie wprowadza w podniosły nastrój całej płyty. (…)
Nie rozpisuję się nad tekstami, bo w obliczu przygniatającego klimatu ich wydźwięk jest oczywisty. Kto chce może analizować ich treść, dla mnie liczy się całość, którą odbiera się organicznie. Sugeruję słuchać późnym wieczorem w kompletnej ciszy. Ścina z nóg. [m]

wearefrompoland.blogspot.com

 

****

Debiutancka płyta trójmiejskiej grupy Folder powstawała w starym dworku myśliwskim na Kaszubach. Jedynym źródłem ogrzewania był kominek. I może dlatego materiał jest tak gorący.
(…) Płyta „Red Lof” zawiera tylko osiem utworów, około pół godziny muzyki. Wystarczająco, żeby udowodnić, że to jeden z najważniejszych debiutów ostatnich miesięcy na rodzimej scenie alternatywnej. Ten krążek to zestaw bardzo dobrych, na swój sposób przebojowych kompozycji, w których płynnie łączą się elementy indie rocka i stylowo odtworzonej nowej fali sprzed ponad dwóch dekad. Zespół wypracował sobie charakterystyczne brzmienie, w którym na plan pierwszy wysuwają się miękkie, ciepłe, rozlane dźwięki gitary i delikatny głos wokalistki.(…)

Przemysław Gulda. Gazeta Trójmiasto – całość pod tym linkiem

 

****

O tym, że polskie zespoły z wokalistkami na czele, radzą sobie całkiem nieźle, wiadomo nie od dziś. Trójmiejski Folder dołącza do tego grona, proponując swoją własną wersję mieszanki shoegaze’u i melancholii. Mówicie to już było? No nie do końca.
Grupa dała się poznać wydanym pod koniec ubiegłego roku EP zatytułowanym “Inside”. Muzyka zebrana na krążku
pomimo wyraźnie słyszalnego “halo, to tylko nagranie demo” zbytnio nie przekonywała, lecz widocznie muzycy wzięli do siebie krytykę i postawili na dopracowanie i dookreślenie własnego stylu. Widać opłaciło się. Grupie groził rozpad (odejście wokalistki Asi Kuźmy, później powróciła), atmosfera nie była zbyt przychylna rozwojowi. W końcu coś się ruszyło, zespołem zainteresował się Karol Schwarz (trójmiejski producent oraz muzyk, znany z projektów Prawatt, Karol Schwarz All Stars, a także z dowodzenia własnym wydawnictwem Nasiono Records). Wraz z grupą zaszył się gdzieś na Kaszubach, zabierając ze sobą sprzęt nagrywający. Całkowicie nowy materiał zarejestrowano w jeden dzień. Do końca grudnia płyta “Red Lof” została zmiksowana i już w lutym można ją było zdobyć na kilku koncertach promujących.
Upraszczając – to, co słychać na zebranym materiale, odnosi w dźwiękowe rejony cold wave, shoegaze, gdzie chłodny bas napędza przedelayowane gitary. Nie da się jednak ustawić tego zespołu w rzędzie kapel, które czerpiąc z jednego źródła różnią się tylko kolorem gitar czy stylem ubioru. Na “Red Lof” jest dużo konkretniej i mocniej niż zostaliśmy do tego przyzwyczajeni podczas słuchania materiału z EPki. Ten debiut jest przykładem tego, jak powinno zaznaczać swą obecność na scenie. Jest przekrzyczany, konkretny, pełen zaskakujących przyśpieszeń. Te 8 piosenek zamknięte w zaledwie 32 minutach można nazwać kwintesencją aktualnych możliwości zespołu. Być może dłuższy materiał, urozmaicony bardziej eksperymentalnymi utworami nie przekonywałby tak bardzo.
Elementem głównie przykuwającym słuch jest głos Asi, naturalnie mocny, beznamiętny. To nie gitary, ale właśnie wokal nadaje temu materiałowi ognia i prędkości. Wystarczy wsłuchać się w otwierający album “Chemo”, najbardziej charakterystyczny chciałoby się rzec. Partia wokalna słyszalna w refrenie ukazuje wszystko to, o czym wspomniałem, ciary same przechodzą po plecach. Podobnie w bardzo przestrzennym “Airglow”, gdzie głos Asi nabiera dodatkowego odcienia delikatności. Dobrym przykładem twórczych możliwości grupy jest utwór “I Wish” – stopniowo rozbudowywany wokół wyśpiewywanych słów “I ask is anybody there?“, razi neurotycznym klimatem (unoszącym się nad całym krążkiem).
Nieco słabiej wypada “Hoarfrost”, który choć oparty na ciekawym motywie basowym, rozwija się trochę bez pomysłu. Gitary raczej budują przeplatane obrazy dźwiękowe, niż bazują na riffach. Takie rozwiązanie bynajmniej nie ujmuje energii, która skutecznie generowana przez sekcję rytmiczną sprawia, że przy tym krążku na pewno nie zaśniecie.
Ta płyta nie powinna przejść bez echa. To bez wątpienia jedna z ciekawszych polskich grup, która zadebiutowała w ostatnim czasie.

Marcin Bieniek, Uwolnijmuzyke.pl

« Previous Albums
Next Albums »

          Facebook

          Twitter

          Last.FM

          Na Siano

          SpaceFest! 

Copyright by Nasiono Records 2016-2023